niedziela, 22 maja 2016

Bennachie i Burn O'Vat

Nadrabiam kolejne zaległości. 26 marca. Tego dnia z Arkiem, Maćkiem i Indre pojechaliśmy na wycieczkę w dwa rożne miejsca:

BENNACHIE

Weszliśmy na górę (ok 520m). Jak się okazało moja i Arka kondycja pozostawała wiele do życzenia. Indre i Maciek - z motorkiem w dupie zasuwali ostro do przodu, my - dwa dziady, musieliśmy się nieźle namachać i napocić żeby dorównać im kroku :) Ale daliśmy radę.

Zdjęcia poniżej trochę pomieszane, niektóre ja robiłam, niektóre Arek :





















































































































Na rysunku powyżej widać fortecę która kiedyś znajdowała się na szczycie góry.

Schodzenie było znacznie przyjemniejsze :) A to drzewo samo prosiło się żeby na nie usiąść i pozować do zdjęć :)


Zostało nam jeszcze sporo czasu, wiec pojechaliśmy dalej...

BURN O'VAT:
























Kolejne piękne miejsce :) Było dużo chodzenia po skałach...mokro, ślisko, dużo zieleni. Bardzo odprężający klimat.
  








































































Zdjęcie poniżej: za wodospadem kryje się malutka jaskinia. Dostane się do niej następnym razem :)



































































I to by było na tyle :)

poniedziałek, 28 marca 2016

Edynburg, zoo i Kinnoul Hill Tower

4 marca wybrałam się ze znajomymi do Edynburga. Z rana załatwialiśmy sprawy paszportowe, a resztę dnia spędziliśmy na przyjemnościach.
Obeszliśmy zoo wzdłuż i wszerz. Fajnie było zobaczyć zwierzaki z bliska ale chwilami miałam większy ubaw obserwując chłopaków jak reagowali na niektóre z nich :)


Czekaliśmy trochę zanim lew się obudził.. Pomimo jego sporych rozmiarów jego żebra wyraźnie się odznaczały. Może chory, może stary, a może po prostu życie mu zbrzydło :/




















A tu same słodziaki :)


Mimika i gesty małpek poniżej mówią same za siebie. Nie wiem czy powinnam się przyznawać ale rzuciłam im kilka rodzynek. Małpy biegały jak oszalałe i prosiły o więcej.
Te ich spojrzenia.. nie umiałam odmówić :D



W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w Perth i weszliśmy na górę Kinnoull. Interesowała nas wieża ulokowana na samej krawędzi 222-metrowego klifu.

https://sevendaystoperth.wordpress.com/2014/02/17/day-3-june-18th/




























Niesamowite miejsce wywołujące dreszczyk emocji kiedy stoi się tak blisko przepaści.


Tak wyglądaliśmy po wejściu na szczyt - troszkę zmachani ale zadowoleni :)

















































































I ta wysokość..



 Ktoś tu miał lęk wysokości haha :)


 Wyczytałam, że w 2002 roku doszło tutaj do tragedii. Kobieta najpierw zrzuciła stąd wózek z dwójką swoich dzieci a następnie sama skoczyła..


wtorek, 2 lutego 2016

Urodzinowa chwalipięta :)

 Po długiej przerwie znów powracam :) Dopiero co świętowałam swoje ostatnie dwudzieste urodziny, przyszli znajomi, wódeczka się lała, nawet nie wiem kiedy impreza się skończyła. Dostałam mnóstwo prezentów i tym właśnie pozytywnym akcentem chce zacząć blogowanie w tym roku :)

Zebrałam zapas alkoholu na kolejny rok haha (żartuję, Bayleys wykończę przy najbliższej okazji ;):) Likier ten nadaje się idealnie jako dodatek do kawy lub lodów. Uwielbiam!! I polecam.

























Dostałam również szklankę z cenną poradą :)
"Gośka - zachowaj spokój i pij więcej Bayleysa" haha


Ulubione perfumy, MAC - Turquatic
Cudowne, świeżutkie - to będzie moja kolejna butelka :)
























Srebrne kolczyki :)


























Album i gift card na wywołanie 100 zdjęć z Asdy - pomyslowy prezent :)























Książki - tak łatwo mnie uszczęśliwić :)























Kwiatki - nadal się trzymają :)






















Coś na gorsze dni :)


Szykują się zakupy :) Taka miła niespodzianka w kartce 
























A żeby nie było zbyt słodko - taki mały obrzydliwy dodatek do prezentów ;) haha nie cierpię biedronek, stąd ten pomysł


















niedziela, 10 maja 2015

Weekendowe lenistwo

To był najbardziej leniwy weekend w moim życiu. Całą sobotę spałam i jadłam. Obudziłam się wczoraj o 14.00 po to by zjeść pizzę, przenieść się na kanapę i spać dalej aż do 18.00. Czy to w ogóle normalne? Chyba zmęczenie dopadło mnie po całym tygodniu. Ale nie żałuję tego lenistwa.

Dziś też nie miałam zamiaru nigdzie się ruszać ale Arek prawie siłą zaciągnął mnie na spacer. Poszliśmy do parku, nad rzekę, no i miałam w końcu okazje zajrzeć do pewnej podziemnej wnęki, która już od dawna mnie intrygowała ;)



























Nie znalazłam żadnych sekretnych przejść ani magicznych komnat ;) Najważniejsze, że zaspokoiłam swoją ciekawość :)

niedziela, 3 maja 2015

Szkocka pogoda

Jeszcze niedawno zachwalałam pogodę, cieszyłam się wiosną i słońcem, a tu od paru dni znów mamy zimę. Grad, deszcz i prześwity słońca na przemian. Temperatura jednocyfrowa, powrót do kurtki zimowej, a mamy przecież maj!  
Tydzień temu sypnęło nam ostro śniegiem i taki właśnie miałam widok z okna:

sobota, 2 maja 2015

Baby shower

Zainspirowana pewnym amerykańskimi zwyczajem postanowiłam zrobić mały prezent dla Sylwii. Jako, że są to jej ostatnie tygodnie ciąży, w zeszłą sobotę zorganizowałam jej baby shower :) Włożyłam całe serce w przygotowania. Od miesiąca kolekcjonowałam wszystko co mogło mi się na ten dzień przydać i buszowałam w internecie w poszukiwaniu rożnych pomysłów. W przeddzień imprezy dekorowałam do późna mieszkanie i ustalałam ostateczny plan zabaw. A było ich sporo na liście (bingo, plucie smoczkiem na odległość, zgadywanie rozmiarów brzuszka przyszłej mamy, picie z butelki dla dziecka, rysowanie, odgadywanie bajek i wiele innych)



























Sylwia spodziewa się dziewczynki, dlatego poprosiłam by każdy z gości miał na sobie coś różowego i choć odcienie były rożne, dawało to całkiem niezły efekt :).
















































Chyba każdy z nas przez moment poczuł się jak dziecko, no i o to właśnie chodziło.
Dla upamiętnienia imprezki nagrałam kilka krótkich filmików i zmontowałam je w całość.


Dzień po imprezie tez był kolorowy - od walających się śmieci i butelek ;)


























Po dwóch godzinach sprzątania...


























Biedna Nicky nie była zadowolona z zaburzonego rytmu poprzedniego dnia ;-)
Nie daliśmy jej się wyspać, więc nadrabiała całą  niedzielę :)



niedziela, 19 kwietnia 2015

Wiosna, wiosenka...

Ciepełko w końcu u nas zawitało :) Z małym opóźnieniem, ale tu w Szkocji to całkiem normalne.
Odwiedziła nas dzisiaj gadulska Marta (pozdrowienia dla M.), wlałam w siebie cztery kawy (no lekka przesada), pouczyłam się, a pod koniec dnia wybraliśmy się z Arkiem na spacer. Weekend zleciał. Przede mną kolejne cztery dni pracy. Cztery, bo piątek mam wolny :):) Wzięłam urlop bo za tydzień szykuje się u nas mała imprezka i potrzebuję dodatkowego dnia na ogarnięcie mieszkania i załatwienie paru spraw na mieście :). O imprezce napiszę w następnym poście. Zdradzę tylko, ze będzie słodko i różowo :)

Wklejam kilka fotek z dzisiejszego spaceru